sobota, 29 września 2018

De domo grapheorum sive biurowiec

Denuo do hendecasyllabos meos, nunc tamen cum translatione Polona:

De domo grapheorum, quae operariis caret
Sunt aedes tabulata sex habentes
quae stant ad uiam ubi mihi domus stat.
Sed adest habitatio hicce nulla,
enim sola negotiationi
adsunt hic loca, clamore proprio
grapheis quasi nuper hinc abacto
- chartae murmure caffeaeque potu,
directorum ululatione saeua.
Fuit hic herus, hercle!, Croesus alter,
hausisset sibi cum pecuniam omnem
uorax alea, iecit e fenestro
uir is se. Domus ista dein sub hasta
uenum praebita non it, heu, duos per
annos, nam domini prioris umbra
hic errare putatur usque quaque.
Patet et mihi cum cane ambulanti
noctu lux radians et hic et illic

- igne quis quasi ludat in mesaulis.

Biurowiec (trzecie opowiadanie w manierze Katullusowej)
Jest dom biurowy tu, na Ursynowie,
w którym nie znajdziesz biur, ni pracowników
- pustych pomieszczeń jeno amfilady
miniesz, jeśli byś do środka się dostał.
Biurowy zwie się nadal, choć od lat trzech
stoi zawarty na pieczęci siedem:
właściciel, znany niegdyś deweloper,
w ruletkę przegrał wszystko i z ramiony
rozpostartymi jak ptak z dachu runął
(a siedem pięter ma ten dom biurowy).
Dom wystawiony na sprzedaż nie może
od tego czasu kupca sobie znaleźć,
bo też i, mówią, dziwy w nim się dzieją.
Ochroniarz, choć ma klucze, dookoła
budynku tylko chodzi, a do środka
nosa nie wściubi, mówi że wciąż słychać
tam połajanki szefa, kawy gulgot,
papieru szmer, a nade wszystko klekot
klawiszy komputerów. Ja sam, gdy z psem
przechodzę wieczorami obok, w oknach
ogniki widzę bladym światłem tlące,
jakby kto włości swych pilnować przyszedł.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz